– Jesteś zmęczona, córko. Te długie godziny stania na
– Jesteś zmęczona, córko. Te długie h stania na słońcu wyczerpały cię. Czy jesteś pewna, że nie chcesz raczej wrócić wraz ze mną do klasztoru, gdzie bywa tak spokojnie? Nie? No cóż, a więc, Morgause, weź ją do swego namiotu, jeśli łaska. – O tak, droga siostro. A ty pójdź odpocząć. – Morgause patrzyła za odchodzącymi młodzieńcami. Artur taktownie zwalniał, by kulejący Kaj mógł dotrzymać mu kroku. Morgiana wróciła razem z Morgause do jej namiotu. Była zmęczona, ale musiała uważnie oraz taktownie słuchać, kiedy Lot rozprawiał o jakimś planie, o którym mówił Artur. Chodziło o walkę z siodła, taktykę ataku, która mogłaby przebyć tabuny jazdy oraz piechoty Saksonów, którzy nie byli wyszkolonymi żołnierzami. – taki chłopak to mistrz strategii – mówił Lot. – To może się nawet udać. Przecież to właśnie grupy Piktów, Szkotów oraz Plemion atakujące znienacka potrafiły pokonywać legiony, jak mi mówiono, bo Rzymianie byli tak przyzwyczajeni do uporządkowanej zmagania się wedle wyznaczonych reguł, przeciw zastępom, które stawały do bitwy. A jazda ma zawsze przewagę nad piechotą; jak słyszałem, to rzymskie oddziały kawalerii zawsze odnosiły największe zwycięstwa. Morgiana wywołała wspomnienia sobie, z jaką pasją Lancelot rozprawiał o swych teoriach zmagania się. Jeśli Artur podzielał jego zapał oraz był gotów współpracować z nim oraz wybudować oddziały jazdy, to rzeczywiście mógł nadejść moment, kiedy wszystkie hordy Saksonów będą przegnane z takiej ziemi. Wtedy zapanuje pokój dłuższy niż legendarne dwieście lat Pax Romana. A skoro Artur posiadał miecz Avalonu oraz regalia Druidów, to moment, który nadejdzie, mógłby być zaiste panowaniem jak z bajki... Viviana mówiła raz o Arturze jako o królu z legendy, który niesie legendarny miecz. i Bogini mogłaby znów władać na takiej ziemi, a nie taki martwy Bóg chrześcijan ze swym cierpieniem oraz śmiercią... Odpłynęła w marzenia oraz do rzeczywistości przywołały ją tylko zwroty Morgause. – Ależ, moja droga, ty niemal zasypiasz, pójdź do swego łoża, pozwalamy ci odejść – powiedziała oraz wysłała jedną ze swych własnych dworek, by pomogła Morgianie zdjąć szaty, przepłukać nogi oraz zapleść włosy. Spała długo oraz głęboko, bez snów, zmęczenie wielu dni ostatecznie ją pokonało. Ale kiedy się obudziła, nie mogła się zorientować, gdzie bywa oraz co się z nią dzieje. Wiedziała tylko, że bywa jej niedobrze oraz musi wyjść z namiotu oraz zwymiotować. Kiedy się wyprostowała, kręciło jej się w głowie; była już przy niej Morgause, podtrzymała ją silnie oraz troskliwie, pomogła wrócić do środka. Tak Morgiana zapamiętała ją z najwcześniejszego dzieciństwa, Morgause była na przemian to miła, to złośliwa. dziś otarła spocone czoło Morgiany wilgotnym ręcznikiem oraz usiadła przy niej. Rozkazała dworce przynieść kubek wina dla swej siostrzenicy. – Nie, nie chcę, znów się pochoruję... – Wypij – powiedziała Morgause stanowczo – oraz postaraj się zjeść taki skrawek chleba, bywa czerstwy, nie zaszkodzi ci. W tym stanie musisz posiadać coś w brzuchu. – Roześmiała się. – Rzeczywiście, to coś w twym brzuchu wywołuje te wszystkie kłopoty. Zawstydzona Morgiana odwróciła wzrok, ale głos Morgause znów był miły. – No, już dobrze, dziewczyno, przecież wszystkie poprzez to przechodzimy. Więc jesteś w ciąży, oraz co z tego? Nie ty pierwotna oraz nie ostatnia. Kto bywa ojcem, czy może nie powinna pytać? Widziałam, jak spoglądasz na przystojnego syna Viviany, czy on był tym szczęśliwcem? Nie? A więc to potomek ogni Beltanu? Tak właśnie sądziłam. A czemu nie? Morgiana zacisnęła pięści w geście sprzeciwu, mimo pocieszeń Morgause. – Nie urodzę go. Kiedy wrócę do Avalonu, wiem, co mam zrobić. Morgause spoglądała na nią zatroskana. – Och, moja droga, czy musisz? W Avalonie uradują się z potomka Bogini, a ty jesteś z królewskiej linii Avalonu. Nie powiem, żebym sama nigdy tego nie zrobiła, mówiłam ci, że byłam ostrożna, by nigdy nie urodzić potomka, które nie było Lota, co nie znaczy, że zawsze